niedziela, 19 września 2021

Piłkarskie polowanie

Jego zawodowa kariera trwa półtorej dekady, a w tym czasie pracował jako szef szkolenia w Legii Warszawa i skaut Chelsea. Wyszukiwał dla klubowego mistrza Europy talenty do akademii. Dziś opowiada, dlaczego wyjazdy Polaków do Wielkiej Brytanii stały się trudniejsze, a dla części z nich wręcz niemożliwe.

który udanymi transferami zapracował na przejście do bogatszego Rakowa Częstochowa. Odnalezienie się w specyficznych realiach klubu z Drogi Dębińskiej też nie jest zadaniem łatwym.

 Mijają już niemal dwa miesiące pańskiej pracy w Warcie Poznań i w zupełnie nowej dla siebie roli. Jakie wrażenia?

Bardzo pozytywne. Panuje dobra atmosfera, ludzie w klubie się wspierają i pomagają sobie. W Warcie pracuje coraz więcej osób, więc jest trochę jak na świętach w dużej rodzinie.

To bardzo specyficzny klub, w którym nie każdy potrafi się odnaleźć. Panu się uda?

Pracowałem w już dużych klubach, ale także w mniejszych niż Warta, np. w Zniczu Pruszków. Kiedyś miałem też okazję pracować na trzecim poziomie rozgrywkowym w Irlandii i amatorskim klubie w Anglii. Miałem wtedy 20 lat. Nie zaczyna się od góry, trzeba się na nią wspiąć. Mam duże doświadczenie. Do powrotu do Polski byłem trenerem i edukatorem, więc pomagałem głównie w aspektach szkoleniowych. Potem w Legii Warszawa pełniłem funkcję menedżera akademii. Ostatnie 18 miesięcy przepracowałem jako skaut. Czego mam się obawiać?

Choćby tego, że w Warcie trzeba uważnie oglądać każdą złotówkę, bo budżet na transfery jest ograniczony.

Czuję się komfortowo, bo po pierwsze od początku wiedziałem jakie są realia, po drugie mam takie podejście, że wydając cudze pieniądze, robię to tak, jakbym miał wydać swoje. Zawsze się dobrze zastanawiam, zanim podejmę decyzję. Tak powinno być wszędzie - tym bardziej, że te decyzje wpływają na innych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz