niedziela, 9 listopada 2014

ubezpieczony

Niestety, przed zawartością części głów profesorskich, nie można się ubezpieczyć ani w ZUS-ie, ani w innych ubezpieczalniach. Gorzej, bo uczęszczając na wykłady rzeczonych, można, ze względu na jałowość monokultury umysłowej wielu polskich ośrodków edukacyjnych zwanych uczelniami wyższymi, doznać podobnego skrzywienia jakie posiadł prof. Zoll.
Jest więc kolejny element polskiej tradycji narodowej: nadmierna monokultura zawartości głów profesorskich, demonstrowana ze skutkiem publicznym.
W obszernym cytacie z Zolla, poniekąd zachwyca mnie, jak ówże łączy we własnym umyśle zakładaną i fundamentalnie dla niego oczywistą precyzję własnego myślenia, z zakładaną nieprecyzyjnością cudzego (autorów Konwencji).Mnie już nic nie zdziwi. Jeśli tytuł profesora “posiada” pani posłanka Pawłowicz, czy panowie Legutko lub Krasnodębski, to czemu nie miałby brylować jako mega prawnik pan prof. Zoll?
Wszystko “u nasz” jest możliwe. Każda głupota i miernota, byle hałaśliwa i “bogobojna”. A takie katechetki “niemoralne” jak przywołana tu przez Gospodarza, to paszły won. Niech znają swoje miejsce w szeregu!
Zoll gada tak: „w wielu miejscach nieprecyzyjny język”.Tytuły naukowe nadaje sie za wiedzę a nie za kulturę osobistą czy swiatopogląd (patrz posłanka Pawłowicz). Niestety, to są efekty naboru kandydatów na studia z prowincji, punkty za tzw “pochodzenie”. Jesteśmy narodem bez inteligencji. Niemcy ją wymordowali a Rosjanie nie dopuscili aby się odbudowała. Rządzi miernota, miernotą.
Po czym dalej taki mu się toczy tok:
“Ale jeśli zestawi się to z definicją płci społeczno-kulturowej, zauważymy, że mówi ona o tym, że chodzi tu o role, które społeczeństwo przypisuje kobietom i mężczyznom, a więc i tradycję tego społeczeństwa, które buduje pewne stereotypy ról kobiety o mężczyzny. Osobiście nie nazywałbym tego stereotypami, bo chodzi o pewne funkcje.”
Osobiście to się Zoll wyraża nie dość, że nieprecyzyjnie, ale manipulacyjnie. Używa pojęcia “funkcje” co ma świadczyć o “obiektywności” ról kobiecych i męskich, w przeciwieństwie do fakultatywności i subiektywności dżenderowców stojących za Konwencją.
Tymczasem “funkcja” jest czymś równie dobrze wynikającym zarówno ze złego stereotypu i subiektywności jak i obiektywnego i niezmienialnego stanu rzeczy. Kobieta posiada jajniki i macicę, których funkcją jest… I jest to obiektywny stan rzeczy, wynikający z konstrukcji i funkcji biologicznej. Mężczyźni mają inne, własne, obiektywne funkcje, niezwiązane z “funkcją” społeczną. Jednak to, że kobieta pełni funkcję ścierki w domu, a chłopiec nie powinien po sobie sprzątać (jak przypomniał ostatnio pewien biskup nadwiślański), bo to nie jego “funkcja” – nie jest funkcją obiektywną, niezmienialną, a subiektywną funkcją narzuconą przez silniejszy podmiot społeczno-kulturowy, czyli mężczyzn i religię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz